Serce kocha… wysiłek fizyczny
O nadciśnieniu, jego skutkach oraz leczeniu – z KRZYSZTOFEM TOMCZYKIEM, kardiologiem z Oddziału Kardiologii Inwazyjnej oraz Oddziału Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego w SPZZOZ Powiatowym Szpitalu Specjalistycznym w Stalowej Woli, rozmawia Tomasz Wosk.
– Kilka dni temu obchodziliśmy Światowy Dzień Serca. Ma on nam przypominać, jak ważne jest dbanie nie tylko o ten najważniejszy obok naszego mózgu narząd, ale i o cały układ krążenia. A z tym niestety bywa różnie. Gdyby miał Pan wymienić to, czego najbardziej nie lubi nasze serce, byłoby to…
– Po pierwsze: nasze serce bardzo nie lubi papierosów. Nikotyna uszkadza naczynia krwionośne, zwiększa krzepliwość krwi i prowadzi do miażdżycy. Niby każdy wie, że papierosy szkodzą i drastycznie zwiększają ryzyko rozwinięcia się chorób wieńcowych, ale duża część społeczeństwa dalej pali. A jakby tego było mało, to wielu palaczy próbując rzucić tradycyjne papierosy, przerzuca się na e-papierosy. One również są bardzo szkodliwe dla zdrowia, a co gorsza, niektórzy mają teraz w efekcie po dwa nałogi – tytoń oraz e-papierosy.
Po drugie: nasze serce nie lubi, gdy tkwimy w bezruchu. Serce kocha… wysiłek fizyczny. Dlatego codziennie powinniśmy zrobić 10 tysięcy kroków, a już rewelacją dla naszego serca, ale i całego organizmu będzie, jeśli uda nam się jeszcze dwa razy w tygodniu zrobić jakąś dodatkową aktywność fizyczną, taką jak: trening na siłowni, aerobik, pływanie, czy jazda na rowerze. To sprawi – jeśli oczywiście będziemy w tym regularni, że będziemy zdrowsi i pożyjemy dłużej.
No i po trzecie: ludzkie serce bardzo nie lubi wysokiego ciśnienia. Dla osób dorosłych, optymalne ciśnienie wynosi poniżej 120/80 mmHg. A bardzo wielu Polaków ma to ciśnienie wyższe i nawet o tym nie wie, ponieważ zwyczajnie go nie kontroluje. A nawet jeśli to ciśnienie mierzą i wiedzą, że mają je zbyt wysokie, to część z nich i tak nic z tym nie robi. Oprócz nich mamy też jeszcze niestety grupę tych, którzy wprawdzie łykają leki na nadciśnienie, ale są one nieodpowiednio dobrane, przez co pacjent i tak ma to ciśnienie zbyt wysokie. A nadciśnienie nie zabije nas od razu, ale skróci nasze życie.
– Zatrzymajmy się więc przy temacie nadciśnienia, zwłaszcza, że według statystyk zmaga się z nim aż 30 procent dorosłych Polaków. Gdzie jest punkt graniczny? Od jakiego momentu powinniśmy mówić o nadciśnieniu? Kiedy powinniśmy się zgłosić z tego powodu do lekarza?
– Czerwona lampka powinna nam się zapalić wtedy, gdy mierzymy ciśnienie regularnie przez kilka – kilkanaście dni i wynik większości naszych pomiarów wynosi 135/85 mmHg lub więcej. Mówimy o pomiarach w warunkach domowych. Jeśli taki pomiar wydarzy nam się raz na jakiś czas, to nie ma powodu do nerwów, ale jeśli w większości wykonanych pomiarów wartość ciśnienia skurczowego jest równa lub wyższa od 135 mmHg, a ciśnienie rozkurczowe jest równe lub wyższe od 85 mmHg, to znaczy, że musimy o siebie zadbać. Na pewno warto podjąć działania niefarmakologiczne – zmienić styl życia na zdrowszy, czyli przejść na dietę i zadbać o kondycję fizyczną, a także zgłosić się do lekarza, który zleci badania diagnostyczne. Zacznijmy od lekarza rodzinnego, a jeśli on uzna, że niezbędna jest wizyta u kardiologa, to nas do niego skieruje.
Zanim udamy się do lekarza, warto robić w domu – najlepiej używając ciśnieniomierza naramiennego, a nie nadgarstkowego, regularne pomiary ciśnienia przez tydzień – dwa i zapisać ich wyniki, uwzględniając również porę dnia, w której je wykonywaliśmy. Zabierzmy wyniki tych pomiarów na wizytę i pokażmy je lekarzowi. Ta wiedza mu się przyda.
To samo dotyczy osób już leczących się na nadciśnienie – jeśli bierzesz tabletki, a ciśnienie mimo to jest za wysokie, zapisz wyniki pomiarów i pokaż je lekarzowi. Najprawdopodobniej trzeba zmienić leki lub ich dawkę.
– Jakie są skutki nieleczonego nadciśnienia? Jak wpływa ono na nasze serce?
– Wyobraźmy sobie układ sercowo-naczyniowy człowieka jako system rur, które są rozmieszczone w całym ciele – od stóp, do samego czubka głowy. Jak wiemy, cały ten układ jest zaprojektowany do pracy przy ciśnieniu poniżej 120/80 mmHg, ale gdy panuje w nim ciśnienie wyższe niż powinno, prędzej czy później będzie dochodziło do awarii. Zacznijmy od samej góry, czyli od głowy: gdy wysokie ciśnienie napiera na tętnice, w naszym mózgu może tworzyć się tętniak, który gdy pęknie – dochodzi do wylewu krwi do mózgu, czyli udaru krwotocznego. Zejdźmy niżej: wysokie ciśnienie może uszkodzić nam nerw wzrokowy i będziemy gorzej widzieć. Nadciśnienie zwiększa również ryzyko wystąpienia miażdżycy tętnic szyjnych oraz tętnic serca. A serce pracujące w długotrwałym nadciśnieniu przerasta i grubieje, co może prowadzić do arytmii, migotań przedsionków oraz wielu innych zaburzeń. Cały układ sercowo-naczyniowy jest ze sobą połączony i dlatego nieleczone nadciśnienie szkodzi nam na wielu płaszczyznach, dzień po dniu uszkadzając po trochu nasze organy, co w dłuższej perspektywie może niestety prowadzić do utraty zdrowia i przedwczesnej śmierci.
– Czy możemy obniżyć ciśnienie poprzez zmianę swojego trybu życia, czy niezbędne jest leczenie farmakologiczne?
– W tym przypadku leczenie niefarmakologiczne jest podstawą, ponieważ bardzo często nadciśnienie idzie w parze z nadwagą. W takim więc przypadku pacjent na pewno musi schudnąć, a żeby to osiągnąć, niezbędna będzie zmiana stylu życia oraz nawyków żywieniowych. I zdarza się, że zbicie kilkunastokilogramowej nadwagi wystarczy, aby obniżyć oraz unormować nadciśnienie. Ale niestety najczęściej to jednak nie wystarcza, co jednocześnie nie oznacza, że pacjent leczony farmakologicznie, nie będzie musiał schudnąć.
Ja osobiście jestem zwolennikiem działania dwutorowego – uważam, że szkoda czasu na czekanie pół roku aż pacjent z nadciśnieniem schudnie, ponieważ te kolejne miesiące tkwienia w chorobie mogą mu wyrządzić krzywdę. Lepiej od razu zastosować jednocześnie leczenie farmakologiczne i niefarmakologiczne: unormować ciśnienie za pomocą leków, a jednocześnie namówić pacjenta do schudnięcia i o ile to możliwe – pomóc mu w zbiciu wagi. Jeśli uda mu się schudnąć, a nadciśnienie całkowicie ustąpi, to leki będzie można zredukować, bądź nawet całkowicie odstawić. Natomiast jeśli nie uda się schudnąć wystarczająco dużo, a niestety najczęściej się nie udaje, odpowiednio dobrane leki sprawią, że ciśnienie uda się trzymać w normie.
W tym miejscu mam pewien apel: nie bójmy się leków na nadciśnienie. One są świetnie przetestowane, sprawdzone i stworzone do długotrwałej terapii trwającej latami. Mimo to, z moich obserwacji wynika, że wielu pacjentów bardziej boi się właśnie leków, niż samej choroby. A to przecież ona jest groźna i to ona niszczy nam zdrowie.
– Pora więc na fakty i mity: czy przy nadciśnieniu możemy uprawiać sport? No i czy musimy zrezygnować z kawy?
– Nadciśnienie, zwłaszcza unormowane, nie jest przeciwwskazaniem do ruchu i aktywności fizycznej. Wręcz przeciwnie – regularna i dopasowana do naszych możliwości aktywność fizyczna wzmocni nasze serce. Oczywiście w takiej sytuacji odradzam rzucanie się na siłowni na wielkie ciężary, ale jogging, spacery, bieganie, pływanie, jazda na rowerze lub inne rodzaje aktywności fizycznej, są jak najbardziej wskazane, a w zasadzie nawet niezbędne. I siłownia też, tylko z umiarem.
– A co z tą kawą?
– Oczywiście że pić! Kawa jest jednym z najzdrowszych napojów, a u osób, które piją ją codziennie nie spowoduje nadciśnienia, ponieważ organizm jest do niej przyzwyczajony. Dysponujemy dzisiaj świetnymi metaanalizami, z których jednoznacznie wynika, że picie 2-3 filiżanek kawy dziennie sprzyja naszemu zdrowiu, ponieważ kawa ma działanie antyoksydacyjne, pobudza metabolizm i poprawia krążenie krwi.