O stresie, smutku i objawach depresji – z JUSTYNĄ STAWOWY, lekarzem psychiatrą, kierownikiem Oddziału Dziennego Psychiatrycznego w SPZZOZ Powiatowym Szpitalu Specjalistycznym w Stalowej Woli, rozmawia Tomasz Wosk

 

– W październiku obchodziliśmy Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, tymczasem z danych NFZ wynika, że recepty na refundowane leki przeciwdepresyjne wykupiło ponad 1,7 miliona osób. Chorych prawdopodobnie jest jednak znacznie więcej – według konsultanta krajowego depresja dotyka nawet 8 procent Polaków. Wygląda więc na to, że mimo, iż żyje nam się dostatniej, to wcale nie szczęśliwiej. Dlaczego?

– Współczesny świat stawia nam wyzwania, za którymi nie wszyscy potrafimy nadążyć. Żyjemy w stresie, nieustannej presji czasu i oczekiwań oraz niepewności wywoływanej takimi zjawiskami jak wojny czy inflacja, zagrożenia zdrowotne, kryzysy autorytetów. Tracimy przez to poczucie bezpieczeństwa, a co za tym idzie – odczuwamy lęk o przyszłość. A to powoduje stres, który potrafi nas niszczyć, jak mało co. Bo o ile ludzki organizm cały nieźle znosi krótkotrwały stres, to już  stres w wersji przewlekłej potrafi całkowicie wyczerpać nawet najtwardszych. W naszym życiu jest go zdecydowanie zbyt dużo.

Dodatkowo jeszcze sami sobie ten stres często fundujemy, dając się wciągnąć w życie wyobrażeniami, jakimi karmią nas Internet i media społecznościowe. Codziennie oglądamy dziesiątki, jak nie setki zdjęć i filmików z ludźmi wyglądającymi na szczęśliwszych od nas i przekonujących nas co powinniśmy kupić, przeżyć i zobaczyć. I nie ważne, że często to nie są rzeczy dla nas i nie dałyby nam szczęścia. My i tak czujemy frustrację, że są poza naszym zasięgiem. Niestety wiele osób nie potrafi się cieszyć tym, co ma oraz tym, co jest dla nich osiągalne. Patrzą na życie jak na w połowie pustą szklankę  i to – mówiąc potocznie, ich zżera. Dotyczy to zwłaszcza osób młodych, którym trudniej się pogodzić z tym, że ich życie nie przypomina pięknych obrazków z Facebooka oraz Instagrama. A przecież w rzeczywistości mało kto żyje takim cudownym, idealnym i lekkim życiem. W większości przypadków to tylko pięknie uchwycone chwile. A jeszcze częściej – starannie zaaranżowane.

Podsumowując: długotrwały stres podnosi poziom kortyzolu – hormonu stresu, który negatywnie wpływa na nasze samopoczucie, a dodatkowo może prowadzić do zmian w strukturze i funkcjonowaniu obszarów mózgu odpowiedzialnych za emocje, co jest związane z objawami depresji i zaburzeń lękowych.

– Depresja to więcej niż zwykły smutek, ale jak ją od niego odróżnić?

– O depresji mówimy wtedy, gdy obniżony nastrój u pacjenta trwa powyżej 2 tygodni i utrzymuje się przez większość tego czasu. To coś znacznie więcej, niż 2-dniowa chandra. Smutek jest jedną z wielu emocji człowieka, ale powinien być krótkotrwały oraz adekwatny do wydarzenia, które go spowodowało. A depresja różni się od smutku tym, że jest długotrwała i często nie potrzebuje żadnego konkretnego bodźca, który ją wywoła. Dodatkowo smutek nie zakłóca naszego funkcjonowania, ze smutkiem jesteśmy w stanie pracować i zajmować się domowymi obowiązkami, choć z większym wysiłkiem. Natomiast w depresji pacjenci nie są w stanie często wykonywać nawet najprostszych czynności, ona potrafi całkowicie zaburzyć nasze życie rodzinne, zawodowe i społeczne.

– Wielu z nas ma kogoś bliskiego w depresji. Cierpimy razem z nimi, bo często nie wiemy, jak im pomóc. Bywa, że chcąc dobrze – wręcz szkodzimy. Jak się zachowywać wobec depresji żony, męża lub dziecka? Jak z nimi rozmawiać? Co robić, żeby im pomóc, a czego unikać?

– Jako bliscy, jesteśmy w stanie dość szybko wyłapać zmiany w zachowaniu żony, męża, czy dziecka. Gdy widzimy, że zachowuje się inaczej, nie wahajmy się mu o tym powiedzieć, na przykład: widzę, że coś się z tobą dzieje, albo: wydaje mi się, że się z czymś zmagasz, że z czymś sobie nie radzisz, że cierpisz, martwię się o Ciebie… W ten sposób pokażemy, że jesteśmy obecni przy tej osobie oraz że nam na niej zależy. Na pewno natomiast unikajmy komentarzy w stylu: weź się w garść, nie przesadzaj, inni mają gorzej. To najsłabsze, co możemy powiedzieć i najprawdopodobniej sprawimy tymi słowami tylko tyle, że ten nasz bliski w depresji zamknie się na nas i tylko utwierdzi się w myśleniu o sobie, że jest słaby i beznadziejny. Bo właśnie taka niska samoocena i poczucie winy najczęściej towarzyszy depresji. Nie oceniajmy, bądźmy po postu obok i dajmy tej osobie poczucie, że możemy być dla niej wsparciem, że szanujemy jej potrzeby.

– Bardzo często próbując rozmawiać z bliską nam osobą w depresji, słyszymy zdanie w stylu: daj mi spokój, nic mi nie jest…

– Tak, to dość częste. Ale nie poddawajmy się, odpowiedzmy wtedy: a ja widzę, że jest. Znam cię, jestem z tobą od 10 lat i widzę, że coś cię gryzie, że inaczej się zachowujesz. Chcę ci pomóc, bo zależy mi na tobie. Zapytajmy, co możemy dla tej osoby zrobić, zaproponujmy na przykład pomoc w znalezieniu kontaktu i umówieniu się do specjalisty, zaoferujmy towarzyszenie w dotarciu do gabinetu.

– To też może nie być łatwe, ponieważ często najtrudniej przekonać chorego do tego, aby zgłosił się po pomoc do specjalisty…

– Niestety namówienie osoby w depresji na udanie się do specjalisty bywa dość trudne. Dlatego, że myślenie w depresji jest obarczone negatywnymi przekonaniami w stylu: „nie można mi pomóc”, „musi tak być”, „zasłużyłem/łam na to”. Zdarza się, że chory sam zrozumie, że nie poradzi sobie bez jego pomocy, a jednocześnie nie wierzy, że ktokolwiek jest w tym stanie coś zaradzić, znaleźć wyjście z tej sytuacji, ale tkwiąc w depresji, coraz bardziej się w niej pogrążaja. Nie możemy takich osób pozostawić samym sobie, musimy próbować ich wyrwać z tego stanu. Oczywiście trudno kogoś dorosłego zaciągnąć siłą do psychologa czy psychiatry, dlatego musimy pozostawać taktowni i cierpliwi, ale jednocześnie uparci i konsekwentni. Chyba że ten nasz bliski w depresji zaczyna mówić o samobójstwie – wtedy nie ma już czasu do stracenia i albo sami wieziemy go w miejsce gdzie otrzyma pomoc, jak na przykład działające przy naszym szpitalu Centrum Zdrowia Psychicznego, albo wzywamy karetkę. To już jest sytuacja alarmowa i zbyt niebezpieczna, bo oznacza, że ta osoba w depresji dotarła już do momentu, w którym śmierć wydaje jej się najlepszym rozwiązaniem.

Depresja to choroba, a jak jest się chorym, to się idzie do lekarza, który pomoże nam się wyleczyć. Nieleczona depresja nie jest obojętna dla naszego zdrowia i życia, może prowadzić do pogłębiających się dolegliwości somatycznych i psychicznych, straty życiowe mogą być ogromne. Dlatego nie powinno pozwalać się ani sobie samemu, ani też bliskim, na tkwienie w depresji.

– Wiele osób boi się leczenia, ponieważ obawia się, że leki będą ich otępiały bądź sprawiały jakiś dyskomfort…

– To błąd. Dzisiaj dysponujemy bardzo nowoczesnymi lekami w leczeniu depresji, co oznacza, że są skuteczne i dobrze tolerowane. Jeśli są dobrze dobrane, to zapewniam, że pacjenci czują się po nich bardzo dobrze. Leki w depresji są po to, aby dały pacjentowi siłę i energię do działania, pomogły mu również odzyskać dobry sen. One nie wpłyną na jego osobowość i nie zmienią mu charakteru. Pomogą mu tylko powrócić do zdrowia i do bycia sobą. Jednocześnie nie oczekujmy, że zmienią świat wokół i rozwiążą nasze wszystkie problemy. Nie, tak się nie stanie. Ale przywrócą nam równowagę i siłę do mierzenia się z wyzwaniami, jakie stawia przed nami życie.

– Czy długotrwały smutek jest jedynym objawem depresji, czy są również inne objawy, które mogą o niej świadczyć?

– Przedłużający się smutek to oczywiście główny objaw, ale mogą mu towarzyszyć również inne emocje i zachowania, jak choćby obojętność, pustka emocjonalna lub niespotykana drażliwość. Jeśli ktoś był całe życie spokojny i opanowany, a nagle zaczyna wpadać w furię, to też może świadczyć o depresji. Zmagającym się z nią chorym zdarza się również łatwiej popadać w uzależnienia, ponieważ sięgając na przykład  po alkohol bądź leki uspokajające, szukają ucieczki, wyciszenia, a także lepszego snu, który w depresji  bywa bardzo zaburzony. Chorzy często mają problem z zasypianiem, a także utrzymaniem ciągłości snu przez całą noc. Budzą się i nie mogą zasnąć, męczą ich różne myśli. Taka przewlekła bezsenność bardzo wyczerpuje i dodatkowo utrudnia im codzienne funkcjonowanie odbierając siłę, zaburzając koncentrację i jasność myślenia.

– Co robić i jak żyć, żeby zminimalizować ryzyko zachorowania na depresję? Czy jest coś, co może nam pomóc się przed nią uchronić?

– Mówiliśmy już o tym, że depresji sprzyja długotrwały stres. Oczywiście nie da się go całkowicie wyeliminować z naszego życia, bo to niemożliwe. Każdy z nas ma też inną tolerancję na stres oraz inaczej sobie z nim radzi. Na pewno jednak warto ograniczyć lub lepiej „zarządzać” sytuacjami stresowymi, tak aby nas nie przytłaczały. Unikajmy więc ekstremalnych przeżyć, niekomfortowych sytuacji, nie zamiatajmy konfliktów pod dywan, tylko starajmy się je na bieżąco rozwiązywać. Skupmy się na tym na co mamy realny wpływ, dbajmy o granice. No i koniecznie dbajmy o dobre relacje z ludźmi, tak aby mieć w nich oparcie. Brzmi banalnie, ale wcale nie jest to takie oczywiste, ponieważ w czasach rozwiniętych mediów społecznościowych, które niby mają nam pomóc w nawiązywaniu i utrzymywaniu kontaktów, paradoksalnie jesteśmy coraz bardziej samotni. A samotność sprzyja depresji. Dbajmy zatem o  przyjaciół, a także unikajmy toksycznych osób, takich które pozbawiają nas radości i energii do działania, stale sprawiają ból, ranią psychicznie.

Zachęcam również do aktywności fizycznej, która doskonale służy nie tylko naszym mięśniom, ale i naszym głowom poprzez wyrzut endorfin. Można sięgnąć po medytację, relaksację, spędzać czas blisko natury, co pomaga się wyciszyć, ukoić nerwy. Potężne znaczenie ma także dobry sen – nasz organizm potrzebuje go w odpowiedniej ilości, to on daje nam siłę do działania już od samego rana, a po ciężkim dniu pomaga nam się zregenerować, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. No i dieta – jedzmy jak najmniej przetworzoną żywność, sięgajmy po produkty sezonowe i dbajmy o to, aby posiłki dostarczały nam kwasów Omega 3, witamin z grupy B, magnezu, selenu i cynku. A na koniec zwróciłabym uwagę na posiadanie pasji/hobby – jeśli żadnej nie mamy, to jej poszukajmy, a jeśli już mamy – to o nią dbajmy i ją rozwijajmy. Pasja jest odskocznią od zmartwień, pomaga zachować balans, a czas na nią jest nagrodą za codzienny trud. Pomyślmy co nas motywuje, a co zabiera siły. Nie bądźmy jak te chomiki w kołowrotkach, ta gonitwa do niczego dobrego nie prowadzi. Zwolnijmy i postarajmy się cieszyć tym, co daje nam życie. Ale nasze życie, a nie życie celebrytów z Instagrama.

Pamiętaj: jeżeli niepokojące objawy w zakresie zdrowia psychicznego mają nasilony charakter albo zauważyłeś je już wcześniej, a obecnie odczuwasz pogorszenie samopoczucia, warto abyś skontaktował się ze specjalistą. Pomoc otrzymasz w Centrum Zdrowia Psychicznego, działającym przy SPZZOZ Powiatowym Szpitalu Specjalistycznym w Stalowej Woli. Zgłoś się osobiście lub zadzwoń:

– Punkt Zgłoszeniowo – Koordynacyjny w Stalowej Woli i gabinet koordynatora mieści się w Poradni Zdrowia Psychicznego (budynek Oddziału Psychiatrycznego) przy ulicy Staszica 4 (wejście od ul. Wyszyńskiego). Kontakt telefoniczny: 510 039 819 oraz 519 342 519

– Punkt Zgłoszeniowo – Koordynacyjny w Nisku i gabinet koordynatora mieści się w Poradni Zdrowia Psychicznego (budynek Ośrodka Pomocy Społecznej) przy ul. Fryderyka Chopina 31. Kontakt telefoniczny: 519 342 551 oraz 519 342 557.